piątek, 22 lipca 2011

Video "Nie obchodzi nas rock". Popowo poprawny krążek.

A rodzice nauczali „nie oceniaj zawartości po opakowaniu”, ale cóż ja poradzę, że nową płytę Video oceniłam jeszcze przed jej premierą na podstawie okładki? „Nie obchodzi nas rock” to jedna z lepszych okładek, jakie ostatnio widziałam na polskim rynku muzycznym - szara, brudna, postrzępiona i jakże miło czasem odetchnąć od różu, plastiku i waty cukrowej. To samo zamierzałam znaleźć na samej płycie, liczyłam, że będzie to jedna z lepszych polskich płyt, jaka wpadła w moje łapki w pierwszym półroczu tego roku – i w zasadzie nie pomyliłam się, trudno napisać najlepsza (bo tutaj mam innego faworyta), ale na pewno jedna z ciekawszych.
Wojciech Łuszczykiewicz lider zespołu Video to chyba jedyny członek grupy, który w ciągu 4 lat jej istnienia nie zmienił się w składzie. Ale trudno nie zgodzić się z faktem, że to właśnie on jest prawdziwym filarem Video. Jego szczere teksty, charyzmatyczny styl bycia i specyficzne poczucie humoru zjednuje zarówno fanów jak i przeciwników jego twórczości.
Ktoś mniej więcej mojego rocznika pamięta Wojciecha z reality show ‘Dwa Światy” (kiedy to było, 10 lat temu???), już wtedy chłopak z gitarą próbował zwrócić uwagę szerszej publiczności (komponując i nagrywając piosenkę przewodnią tego właśnie programu), potem był zespół Superpuder, który nie mógł się wybić mimo wydanej płyty „Mowa trawa”, aż w końcu spotkanie trzech panów: Wojciecha, Tomka Luberta i Maćka Durczaka zaowocowało i wspólnymi siłami wypuścili na rynek nowy projekt – Video pt. „Video gra”. To był rok 2008 - zaczęło się szaleństwo - podbijanie list przebojów, hit lata i napięty terminarz koncertowy.
Minęły 3 lata nim pojawił się kolejny krążek zespołu „Nie obchodzi nas rock” – krążek bardzo oczekiwany, bo obiecywany i zapowiadany przez zespół już przynajmniej od roku. Największą anomalią tej płyty jest fakt, że ukazała się ona dopiero po premierze trzeciego singla. Pierwszy singiel „Fantastyczny lot” pojawił się dobre 1,5 roku temu, drugi singiel „Szminki róż” był jednym z hitów zeszłego lata, a na początku tego roku trzeci z singli „Papieros” podbijał listy przebojów. Dlatego też słuchając tej płyty chwilami ma się wrażenie, że nie jest to w pełni świeżynka, że słucha się czegoś, co jest już osłuchane i dobrze znane. Tym bardziej, że bywalec Video-koncertów z całą pewnością kojarzy również dwie inne piosenki - „Asele” oraz „Piątek”. Znany jest również cover zespołu PRL „Nie obchodzi nas nic”.  Owszem, są na płycie prawdziwe, zupełnie świeże perełki, szczególną uwagę zwróciłam na dwie piosenki moim zdaniem najbardziej nadające się na kolejne single („Środa czwartek” oraz „Sorry” – mój ulubiony numer). Na krążku znalazło się także miejsce na utwór potwierdzający dystans chłopaków do tego co robią oraz ich niecodzienne poczucie humoru („Jeśli nie masz odpowiednich okularków najlepiej z „UV400” to gdzie się wybierasz pajacu, czyżbyś chciał uszkodzić sobie wzrok?”). Bo przepisem na pozytywne przyjęcie tej płyty jest właśnie zaaplikowanie 30% dystansu, 30% poczucia humoru, 30% umiejętności czytania między wierszami i 10% inteligencji.
Mam wrażenie, że płyta zawiera wszystko, co potrzebne jest do osiągnięcia sukcesu – to mieszanina gatunków popowo-rockowo-punkowych, zapadające w pamięć teksty, melodyjne piosenki, humor, szaleństwo i nawet jest chwila refleksji z Fryderykiem Chopinem.
Teksty to proste, chwytliwe historie, które szybko wpadają w ucho i „ciągną” się za człowiekiem podczas wykonywania wszelkich codziennych czynności.
Muzycznie też jak najbardziej poprawnie, współpracujący z zespołem Marek Jan Kisieliński udowadnia, że jest świetnym kompozytorem i serwuje nam niezwykłe muzyczne perełki.
Zanim płyta się pojawiła zastanawiałam się czy tytuł „Nie obchodzi nas rock” ma znaczenie dosłowne czy ironiczne i teraz już wiem, że jednak dosłowne. Bo mimo dużej roli gitar to w porównaniu do „Video gry” jest to płyta mniej rockowa, a bardziej popowa, i w zasadzie przede wszystkim ze względów tekstowych trudno nazwać ją komercyjną. Do tej płyty trzeba mieć po prostu serce i odpowiednie nastawienie, bo bez tego zaczyna stawać się ona chwilami męcząca. Wydaje mi się, że dla każdego fana to wymarzony, długo oczekiwany zestaw melodyjnych piosenek, natomiast dla każdego przeciwnika to fantastyczna okazja, aby móc wszczynać dyskusje, dotyczące komercji i sprzedawaniu się w radio. A jaka ta płyta jest dla neutralnego, zwykłego słuchacza? Czymś innym, zachłyśnięciem się świeżością i oderwaniem się od tego, co ostatnio takie powszechne. Ta płyta stanowi dla mnie fantastyczne antidotum na szare dni i pochmurne wieczory.

5 komentarzy:

  1. jejku jaki my mamy różny gust...Nie słyszałam wprawdzie całej tej płyty ale jak słyszę jakikolwiek utwór tego zespołu to zmieniam stację, bo nie mogę ich znieść. To taki zespół na który mam wysypkę i mogę szcerze powiedzieć że ich nie cierpię! Ale za to uwielbiam Twoje wpisy,naprawdę minełaś się z powołaniem i powinaś być krytykiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale tak różnego gustu nie mamy CZUJĘ TO i pewnie sie o tym przekonasz przy innych moich recenzjach (a może masz jakąś propozycję?), ja po prostu jestem otwarta na wszelki typ muzyki, a muzykę Video traktuję z przymrużeniem oka, bo jak się ich potraktuje zbyt poważnie to wtedy może wystąpić wysypka ;-) Nie jest to ambitna muzyka, ale typowo rozrywkowa i tak do niej podchodzę - słucham dla rozrywki.
    A co do ostatniego twojego zdania to się zawstydziłam...

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ktoś mniej więcej mojego rocznika pamięta Wojciecha z reality show ‘Dwa Światy” (kiedy to było, 10 lat temu???)" - Oj pamięta, pamięta :) ale nie przesadzajmy aż tak dawno to nie było, człowiek był może tylko ciut młodszy...:)
    Płyta jak widać wzbudza różne emocje,jednak jedno Wojtusiowi trzeba przyznać - ma Chłopak świetne poczucie humoru oraz dystans do siebie samego,show biznesu oraz rzeczywistości jaka Go otacza.
    "Papieros" jeszcze "tli" się na listach przebojów, a już szaleje "Środa czwartek" i tak mi się wydaje, że kolejnym singlem może być właśnie "Asele" lub "Sorry"...
    Teraz pewnie zawstydzisz się jeszcze bardziej (na pewno czytając to już jesteś "czerwoniutka") ale fakt minęłaś się z powołaniem :D Recenzja jest w pełni PROFESJONALNA, nic dodać nic ująć :):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda, ale to było dokładnie 10 lat temu w 2001 roku, sprawdziłam ;P No rzeczywiście człowiek był "ciut" młodszy. Asele chętnie bym usłyszała jako singiel, ale ta piosenka już mi się osłuchała, co nie znaczy znudziła, bo świetnie poprawia samopoczucie, ale znam ją już przynajmniej od roku, a Sorry to taka świeżynka w 100% :-)
    Czerwoniutka się nie zrobiłam, jakoś o dziwo wytrzymałam te pochwały i jak tak dalej pójdzie to zrobię się zadufana w sobie i próżna i ze mna wytrzymać nie będziecie mogły ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie tylko "ciut" :)
    Myślę, że taka zmiana na zadufaną w sobie i próżną raczej Ci nie grozi...ale nawet jeżeli to podobno "Kto z Kim przystaje Takim się staje" więc i My takie właśnie się staniemy także będziemy musiały znosić się jakoś na wzajem :)

    OdpowiedzUsuń