środa, 20 lipca 2011

Hormony atakują (1).

Wycieczkę planujemy już chyba od stycznia, taki babski wypad na wczasy. Ja, panicznie bojąca się latania samolotem wojuję, aby do celu dojechać autokarem. W odpowiedzi kręcenie nosem, marszczenie się i nieszczęśliwe miny. Zostaję przegłosowana:
– Lecimy samolotem.
Oczywiście jestem niezadowolona.
Ale staram się o tym fakcie nie myśleć, aby nie stresować się zawczasu. Kilka dni temu dzwoni do mnie Josia i mówi (zapewne z zamiarem uszczęśliwienia mnie):
- Znalazłam super tanią wycieczkę, ale autokarem.
Na co ja wywód:
- Oj tak 3 dni wyjęte z życiorysu, tyle czasu w trasie, będziemy się kisić, rzygać, będzie zimno i niewygodnie.
Znowu jestem niezadowolona.
Wczoraj dzwoni Josia i mówi (pewnie po raz kolejny chcąc mnie uszczęśliwić):
- Jest inna opcja, zamieszkamy u koleżanki mojej mamy ale dojedziemy na własną rękę – samolotem.
Na co ja zestresowana:
- Taaaak, znowu ten samolot, nie możecie mi tak robić, raz tak raz siak, zdecydujcie się w końcu, miał być autokar, ja nigdzie nie lecę.
I kolejny raz … niezadowolenie.
Ale już znalazłam winnego - oczywiście wszystkiemu winne są hormony…

9 komentarzy:

  1. :D
    ja tam lubię jechać autokarem, a samolotów też się boję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybrałabym samolot... więcej wypadków jest na drodze niż w powietrzu... a te całe hormony to mnie do szału doprowadzą! Mieszają nam w życiu :) precz z nimi!!!

    P.S. Mi ;)witam Cię u siebie :) też bym się nie porywała na zwiedzanie całej Europy ;p No i to Lazurowe Wybrzeże się powtarza... podoba mi się ten pomysł :) W Chorwacji byliśmy i pewnie jeszcze wrócimy :) ale najwcześniej za rok!

    OdpowiedzUsuń
  3. no widzisz a ja tu się staram zawsze cię uszczęśliwić ;) a ty wiecznie nie zadowolona :P dobra dobra i nie zrzucaj wszystkiego na hormony... końcem końców pojedziemy czymkolwiek byle by pojechać należy nam się wreszcie ten urlop :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mam chyba nic do dodania... jak są hormony to ja sie wycofuje:) A tak na poważnie to ja też uważam, żę nie ważne czym pojedziemy tylko, że wkońcu sie tam wybierzemy kochana Mi.
    A tak na marginesie mi jest zadowolona tylko, żę najczęściej tylko ja to widze....:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No kurczę na coś trzeba zwalić winę, bo przecież ta wina nie jest we mnie, ja się nie przyznaję, ale to fakt, jak hormony mają władzę to ciężko mnie zadowolić i nie zgadzam się z wami - WAŻNE czym pojedziemy, bo muszę wiedzieć czy zaaplikować sobie Aviomarin czy jakiś dopalacz ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku właśnie kamień spadł mi z serca...znalazłaś winnego wpływającego na zmienność babskiej psychiki...a ja już myślałam,że mój stan pt. dzwoni, pisze = "zabierzcie Go to Natręt" a za chwilę NIE dzwoni, NIE piszę = "ooo brakuje mi czegoś, mógłby napisać" to objaw choroby psychicznej a to tylko (aż!!!) HORMONY :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Magda ale u niektórych to rzeczywiście nie hormony, tylko ta choroba ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyżbyś coś mi sugerowała? hmmm :)?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ skąd, diagnozę pozostawiam profesjonalistom ;-)

    OdpowiedzUsuń