poniedziałek, 4 lipca 2011

Manic monday.

U mnie od rana wkurw, zabrali moje tramwaje ;-(
Wstaję rano, patrzę - leje deszcz, myślę dobra założę kaptur i wsio przecież mam przystanek pod domem i wysadzą mnie pod pracą. Pewna miła osoba wstaje rano i proponuje mi parasol, odmawiam, no bo mam tak blisko przecież. Idę na przystanek, stoję stoję stoję, zaczynam niecierpliwie tuptać nóżką, a mojego tramwaju jak ni ma tak ni ma... Myślę "Znowu je***a szm**a przyjechała wcześniej, ludzie do pracy się spóźniają, ale co ich to obchodzi, tyle za bilety i sieciówki się płaci, a oni sobie w kulki lecą i jeszcze w dupie cię mają, przed nosem drzwi ci zamkną i się z ciebie śmieją." - poranna wiązanka musi być, aby trochę się nakręcić - a co!
W końcu patrzę na rozkład, a tam pomarańczowe tabliczki - mojego tramwaju nie ma i nie będzie... czytam tabliczkę, ale nic z niej nie rozumiem - "jak chcesz dojechać tam to 1 i 12 potem tam i tam w 3 lub 7 i 8 w razie co jak chcesz tam to autobus zastępczy ale najpierw 12 lub 1 tam i tam" i jakieś wykresy, rozkłady, tabele. Jasne, 6 rano a oni każą mi myśleć...
A co tam, wsiadam w pierwsze lepsze coś, kawałek podjeżdżam, już jestem 4 przystanki bliżej, przesiadam się w 1kę, która miałaby mnie podwieść jeszcze 2 przystanki, ale okazuje się, że 1ka też inaczej jedzie i się cofam, wracam do domu aaaa zaczynam lekko panikować, na następnym szybko wysiadam i znowu czekam na tramwaj, aby wrócić tam, gdzie z takim trudem chwilę wcześniej się dostałam.
Ufff docieram w końcu, idę za ludem, no bo może oni wiedzą gdzie podążać... ale zdaje się, że każdy idzie na oślep, byle gdzie i byle jak. W końcu ruszam mózgownicą "A co tam jeszcze 3 przystanki - NO TO IDĘ". Po drodze mijam kolejny przystanek z pomarańczową tabliczką, rozwścieczony tłum ludzi wymachujący groźnie rękoma i wykrzykujący niecenzuralne słowa przyciąga moją uwagę - podjeżdża autobus złom - JEST JEST, autobus zastępczy. Wsiadam, otrzepuję się jak pies po kąpieli, a wyglądam jak zmokła kura... spóźnienie do pracy 30 minut.
Manic monday - bezcenne :-)

3 komentarze:

  1. hehehe bo widzisz ty masz za duży wybór tych połączeń aby dojechać do pracy ja mam tylko 8 jak nie przyjedzie to dupa dzwonie do szefowej ;) i mówię nie ma tramwaju nie przyjadę nie ma jak :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz ale ty masz fajną szefową ;-)
    Wiem, za dużo tych srodków komunikacji miejskiej i się człowiek gubi ;-(

    OdpowiedzUsuń
  3. też ostatnio tak mam- ide na przystanek czekam, czekam i nic nie nadjeżdża. potem patrzę na rozkład a tam masa zmian, objazdy itd ;< grr.

    OdpowiedzUsuń