poniedziałek, 19 grudnia 2011

W obliczu zagłady świata.

Ostatnio coraz częściej stykam się z tematem zagłady wszechświata. I nie chodzi mi o dosłowną apokalipsę, ale fantastyczne obrazy podsuwane nam przez filmy lub książki. Jeszcze do niedawna pełno było takich  filmów jak "Dzień Niepodległości" "2012" czy "Dzień zagłady". Również ostatnio wielką popularnością cieszą się ksiażki gdzie w umiejętny sposób autorzy przedstawiają życie garstki ocalałych ("Intruz" "Miasto ślepców" "Jutro"). Czy zastanawialiście się kiedyś jak byście się zachowali w obliczu wielkiej katastrofy globalnej, zagłady świata lub gdybyście byli rozbitkami w górach lub na bezludnej wyspie? Kim bylibyście w niewielkiej grupie ocalałych i jaką rolę pełnilibyście w odbudowywaniu świata? Ostatnio trochę mnie wyobraźnia ponosi i sama zadałam sobie te pytania. 
Z natury jestem nieśmiała. W pracach grupowych zawsze na uboczu i nigdy nie przemawiam publicznie. Zazwyczaj podporządkowuję się osobom charyzmatycznym i jestem posłuszna osobom przełożonym. Ale tak jest w świecie, w którym panuje ład i porządek. Czasem ludzie mówią do mnie „Jakby świat się walił to byś stanęła i nie wiedziała co począć”. Ale to są ludzie, którzy mnie tak naprawdę nie znają, bo każdy, kto mnie lepiej pozna wie, że mimo mojej spokojnej powierzchowności i nieśmiałej natury drzemie we mnie zorganizowany potwór potrafiący zadziwiająco dobrze radzić sobie w ekstremalnych warunkach.
Sprawiam wrażenie kruchej i bezbronnej a w obliczu zagrożenia jestem niezwykle silna i zaradna. Może nie miałam okazji sprawdzić tego w obliczu zagłady świata czy ogromnej katastrofy globalnej, ale sprawdziłam to już w mniejszych dramatach życiowych i wiem, że w momencie kiedy innym opadają ręce ja je podnoszę. Gdybym znalazła się w grupie osób ocalałych z wielkiej zagłady to na pewno nie byłabym osobą dowodzącą – przede wszystkim brak mi charyzmy i nie sądzę, aby ludzie mnie słuchali, poza tym dowodzenie jest zbyt wielką odpowiedzialnością, a ja w stresie panikuję i nie myślę logicznie. Ale z całą pewnością wsparłabym grupę moją zdolnością organizacyjną, dobrym słowem i wielkim optymizmem. Nie pozwoliłabym nikomu się poddać i nawet gdybym sama przestała choć na chwilę wierzyć w powodzenie naszego planu odbudowy świata to wszczepiałabym tą wiarę w innych, aby z czasem i oni wszczepili ją we mnie.
Myślę, że dla dobra ogółu potrafiłabym wykazać się również wielką odwagą i nie obawiałabym się mrozu, ognia, wody czy wysokości jeśli z grę wchodziłoby uratowanie czyjegoś życia. I to co wiem na pewno – wykazałabym się wielkim altruizmem i myślałabym przede wszystkim o innych, a dopiero na końcu o sobie.
I może nie wsparłabym grupy ocalałych wielką siłą fizyczną czy umysłową, ale myślę, że byłabym w tej grupie takim dobrym duszkiem podtrzymującym wszystkich na duchu, aby nigdy nie tracili wiary i nadziei na lepsze jutro.

2 komentarze:

  1. no nareszcie mam chwilkę by pokomentować :)
    lubię filmy katastroficzne akurat 'Dzień Niepodległości' mnie śmieszy, ale jak już go puszcza to zawsze oglądam :) 2012 jakoś mi się nie podobało hmm 'Dzień zagłady' chyba nie znam. Ale 'Pojutrze' jest fajne tez często polsat wałkuje. A słyszałaś że Intruza będą kręcić, już się doczekać nie mogę :).Jakoś nigdy nie rozkminiałam co by było gdyby... jakaś katastrofa globalna czy kosmici hihi a żeby być rozbitkiem, znalezć się na bezludnej wyspie itd to trzeba najpierw się ruszyć ze Szczecina ;) Dlatego takie myśli są mi bardzo odległe. Ty nieśmiała?? hmm może momentami ale szybko się przełamujesz. Jesteś dobrym organizatorem, wszystko zaplanowujesz co do szczegółu i przywódcą tez jesteś dobrym... oj pamiętam gdy pracowałyśmy razem, wszystko szło sprawnie bo Mi wydała dyspozycje :)Ja chyba nie chciałabym być dowódcą, ale podporządkowywać się komuś to też nie w moim stylu :)ja to buntownik jestem, chyba bym stworzyła własna strukturę anarchistyczną ;)każdy robi co chce hihi

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet złapałam cię na gorącym uczynku tego komentowania :-)
    Nooo Intruz w kinie mniaaam fajna wiadomość, oczywiście idziemy jak tylko sie pojawi :-)
    Ja nieśmiała miałam na myśli w gronie obcych ludzi, bo gdy poznaję kogoś nowego, ale jestem wśród "swoich" to jest inaczej, a wybacz ale jak przeżyję cudem zagładę świata to zapewne nie będę mogła sobie wybrać tej garstki mojego towarzystwa, to z pewnością będą zupełnie obcy ludzie i wtedy otworzy się we mnie ta natura nieśmiałej i cichej.
    A co do Ciebie to dokładnie tak sobie ciebie wyobrażam jako rozbitka buntującego, bo zapewne się nie podporządkujesz ale też i nie będziesz dowodzić, więc bedziesz słuchać, ale i tak zrobisz po swojemu :-)

    OdpowiedzUsuń