poniedziałek, 2 stycznia 2012

Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka!

Od pewnego czasu trwa ogólnopolska kampania „Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka!”. Zawrzało. Akcja chcąc nie chcąc wprowadziła istną burzę wśród zawziętych czytelników. Jedni są akcją zachwyceni, inni oburzeni. Bo czy czytanie jest sexy? Czy można i czy powinno sprowadzać się czytanie właśnie do seksu?
Jedno jest pewne – akcja odniosła pewien cel, zapewne cel, który chciano osiągnąć – o tym się mówi. Kampanię wspierają znane postacie (m.in. Kazimiera Szczuka i Anna Laszuk), które pozują do zdjęć w swoich łóżkach z książką w ręku. Bardzo… subtelne.
Osobiście jestem otwarta na wszelkiego rodzaje kampanie. Tym bardziej, że takie akcje tworzą ludzie, którzy czytać kochają i w ten sposób starają się namówić innych do tego samego. Tylko proszę zastanówmy się, czy można kogoś zmusić do czytania? Ja należę do grupy czytającej, ale czy dzięki temu czuję się lepsza?  Czy jest to coś co powinno się reklamować i do czego powinno się usilnie kogoś namawiać?
Moim zdaniem czytanie nie jest sexy i szczerze to nie podoba mi się promowanie czytania w taki sposób. A najbardziej irytuje mnie fakt, że ostatnio wszystko co promowane jest seksem odnosi sukces. Seks = gwarancja osiągnięcia celu. Ludzie, którzy czytają są interesujący i pociągający, wzbudzają ciekawość. Ale mnie osobiście nie podniecają. Fakt, że widzę mężczyznę z książką w ręku w tramwaju nie świadczy o tym, że mam ochotę wytargać go z tramwaju i zabrać z sobą do sypialni. Jedyne co w takiej sytuacji to mogę zerknąć co ten mężczyzna czyta i w ten sposób wyrobić sobie na jego temat opinię.
Mam bardzo różnych znajomych, jedni dużo czytają inni wcale, ale wielkiej różnicy między nami nie dostrzegam, z każdym można o wielu rzeczach porozmawiać, bo każdy ma po prostu inne hobby. Jeśli rozmawiam z osobą nie czytającą to opowiadam jej o książce, która zrobiła na mnie wrażenie, a ta osoba z kolei odwdzięcza mi się aktualnościami z dziedziny sportu, którym się pasjonuje. A z osobą czytającą mogę po prostu nie tylko podyskutować o książce, ale również ją polecić. I absolutnie nie przeszkadza mi, że ktoś nie czyta, pamiętajmy, że ludzie są różni i tak jak ktoś nie może nas zmusić do zainteresowania się np. florystyką tak my nie powinniśmy innych zmuszać do czytania.
I właśnie ja nie namawiam moich znajomych do czytania, jedynie oczekuję od nich, że wysłuchają mnie, gdy jakaś książka mnie poruszy i czasem zdarza się, że moja opowieść porusza również ich na tyle, że tą książkę ode mnie pożyczają. Możemy się po prostu zarażać naszymi pasjami. Oni również nie namawiają mnie do uprawiania joggingu, interesowania się piłką nożną i uczenia się jak samemu wyremontować swój dom. Każdy ma inne hobby i musimy to uszanować.
I nie uważam się za kogoś lepszego będąc tą czytającą, tym bardziej, że aby powiesić półkę dzwonię po kolegę, a gdy więdnie mi kwiat to proszę o pomoc koleżankę.
Owszem, książki rozwijają i mnie również w dużym stopniu pomogły, ale tak naprawdę miłośnik joggingu może powiedzieć, że tak jak czytanie wspomaga umiejętność jasnego konstruowania myśli tak jogging poprawia kondycję oraz ma pozytywny wpływ na zdrowie, majsterkowicz powie, że jego roboty to arcydzieła i uczą precyzji, a florysta wspomni, że układanie bukietów kształtuje wyobraźnię i uczy cierpliwości. Jeśli lubimy czytać to szczyćmy się tym, ale nie możemy uważać, że każdy osobnik nie czytający ma problem z wysławianiem się, z pisaniem czy z prowadzeniem dyskusji (bo zazwyczaj tak są postrzegane osoby nie czytające w gronie tych czytających).
I właśnie ta akcja wywołała mnóstwo kontrowersji – w Internecie, w telewizji, w prasie. A obok słów zachwytu „wspaniałe” „przekonywujące” „rewelacyjne” znajdują się również słowa antagonistów „żenujące” „niesmaczne” „płytkie”. Ja nie należę do żadnej grupy. Szanuję ludzi, którzy mają odwagę i tworzą takie kampanie, promują swoje własne zainteresowania, dzielą się tym z innymi. Ale nie zapominajmy, że czytanie to hobby jak każde inne i nie czujmy się lepsi od reszty, nie wywyższajmy się, bo każde hobby rozwija w inny sposób, więc my z całą pewnością również mamy pewne braki.

2 komentarze:

  1. o kampanii to ja nie słyszałam, ale to u mnie normalne jestem czasem tak zakręcona w swoim świecie, że nie wiem co się dzieje wokół :) ... no ale do rzeczy,faktycznie często ludzie kierują się takimi stereotypami, jak ktoś nie czyta znaczy nie pogadasz. Są też osoby, które czytają 'trudne' książki, a później chwalą się tym wywyższają, a ja się w takiej sytuacji zastanawiam czy taka osoba w ogóle zrozumiała to co przeczytała i jaki to ma sens. No ale na szczęście mało jest takich osób. Ja mam takie etapy gdy czytam bardzo dużo po kilka książek lub nie czytam żadnej książki, ale w zamian buszuje po necie i czytam różności. Myślę, że czytanie ułatwia porozumienie miedzy ludźmi, łatwiej jest się wypowiedzieć, nawiązać rozmowę, łatwiej też wyrazić uczucia. Myślę że książki i tak ogólnie wszelkie słowo pisane wzbogaca nas i nasza mowę. Nie powinno się czytać na siłę, namawiać kogoś, to trzeba robić dla samego siebie. Co prawda Mi, ty czytasz zupełnie książki nie w moim klimacie, ale lubię poczytać o tym co czytasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja o kampani dowiedziałam się z DDTVN kiedy to Prokop się strasznie na nią oburzył :-) Sama kiedyś też czytałam takie trudne książki, ale tak jak piszesz niewiele z nich wyniosłam, może nie tyle że nie rozumiałam, ale potrzebowałam przy nich dużo skupienia, więc często się wyłączałam...
    Poza tym tak jak napisałaś, nie trzeba czytać książek, aby być oczytanym :-) wystarczy trochę posiedzieć na necie.
    Ja czytam prawie wszystko Josia w końcu są książki, które razem czytałyśmy, ale ja po prostu nie zatrzymuję się w jednym gatunku, próbuję wszystkiego po trochu, czasem lubię coś słodkiego a czasem makabrycznego :-)

    OdpowiedzUsuń