Jest biały, puchowy, zimny i skrzypi pod butem. W słońcu świeci kryształowo, a nocą zamarza tworząc naturalne lodowiska. Jest utrapieniem dla kierowców i radością dla dzieci. I pod tym względem wciąż jestem dzieckiem, bo kiedy wstaję rano i widzę za oknem biały puch to od razu uśmiech pojawia się na twarzy i długo nie znika. W tym roku długo czekałam na śnieg... słyszałam jak w innych miastach zawitał już dawno, a u mnie wciąż mroźnie i szaro. Najgorsza jest taka właśnie zima - mroźna, brudna i nijaka. Kiedy pojawia się śnieg od razu rozjaśnia ulice i krajobraz, czasami rozjaśnia serca i umysły ludzi. Tak działa właśnie na mnie śnieg - od razu z marazmu wpadam w dziką euforię.
Uwielbiam spacer w parku podczas sypiącego śniegu, najlepiej wieczorem. Śnieg jest wtedy taki świeży i biały, uwielbiam patrzeć w górę jak widać spadające płatki w poświacie latarni, uwielbiam dźwięk radosnego śmiechu dzieci zjeżdżających na sankach.
Ze śniegiem mam też pewne wspomnienia. Śnieg kojarzy mi się z dzieciństwem, kiedy to bezlitośnie kazałam mojemu bratu ciągnąć się na sankach, pamiętam, że on już nie miał siły, a ja krzyczałam "Jeszcze, szybciej, dalej!". Pamiętam moje sanki nowoczesne z kierownicą, jedyne takie na dzielnicy i to, ile miałam wtedy nowych przyjaciół, chcących na tych sankach choć raz zjechać z górki. Pamiętam górkę... było na niej tak tłocznie, że zanim się z niej zjechało trzeba było postać trochę w kolejce. Pamiętam też ostatnie śniegi... zepsute tramwaje, brak prądu, ogrzewania, wody, nie działające telefony i komórki. Spacery... orzełki w śniegu, tarzanie się, wygłupianie, rzucanie kulkami śnieżnymi, lepienie pierwszego wspólnego bałwana, zjazd na sankach i od razu wykrzywienie płoz. Śnieg to dla mnie zawsze połączenie zabawy z nostalgią. Bo boleśnie przypomina, że nie jesteśmy już dziećmi i przynosi z sobą żal za tymi beztroskimi latami białego szaleństwa.
Wiem, że niektórzy nie lubią śniegu, ale przecież zima to tylko 3 miesiące, cieszmy się, że ją mamy, bo niektórzy nie wiedzą co to śnieg i gdy wyjadą do zimowego kraju to zachowują się jak kot wypuszczony na pierwsze śniegi :-) Mamy 4 pory roku i powinniśmy cieszyć się nimi i czerpać z nich jak najwięcej dobrego i pozytywnego. Niektórzy wiedzą tylko co to deszcz i śnieg, inni znają tylko słońce, a my znamy to wszystko i nic nie jest w stanie nas zaskoczyć.
Życzę zatem wszystkim udanego śniegowego szaleństwa!!!
ble fuj ble fuj i nic więcej nie mam do powiedzenia o śniegolubiących człekach
OdpowiedzUsuńWariatka :-) Ignorantka :-)
OdpowiedzUsuńPodobała mi się nasza rozmowa tel... "Wstrętny śnieg, no bo ty chyba nie jesteś z tych śniegolubiących?" "Yyyyy to może nie czytaj wpisu..." :D
Może nie jestem taką fanką śniegu jak Ty ale też lubię kiedy jest lekki mrozik i pada śnieg a później biały puch przykrywa drzewa, dachy domów...baa nawet samochód, który trzeba odśnieżyć ;) nie lubię tylko momentu kiedy na termometrze wyskakuje "+", śnieg topnieje i robi się chlapa ;/ brrrr...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twój "radosny" opis i zaraz załączyła mi się wizualizacja takiego śnieżnego, słonecznego krajobrazu z radosną gromadką dzieci zjeżdżających na sankach :)
Powróciły wspomnienia z beztroskiego dzieciństwa :)
Oj, no chlapa jest najgorsza... i ulice, na których śnieg robi się brudny i czarny fe fe.
UsuńAle najbardziej lubię w takie dni parki, śnieg jest czysty i biały, a ludzie spacerujący są zadowoleni mimo zimna. Cieszę się, że pomogłam radosnym wpisem przywrócić wspomnienia. Moje też wróciły... :-)
I jak tajm sniezno-mroźne Misie przy -20? Jestem śniegowo zimową ignorantką - nie przyjmuje żadnych argumentów za śniegiem nawet ich nie muszę słuchać bo jestem zawsze na NIE!!!Tak sobie myslę że to chyba jeden z nielicznych tematów w których zdania nie zmienię!!! NIE NIE NIE NIE PRECZ ŚNIEG, PRECZ ZIMA!!!!!
OdpowiedzUsuńMisie się cieszą choć gile w nosie zamarzają :-) Ale jest biało i mimo wszystko śnieg kochają :-)
OdpowiedzUsuńI zdania śnieżne misie też nie zmienią :-)
A jak się zima nie podoba to zapraszam niżej do greckiego słoneczka :-)
"...gile w nosie zamarzają :-)" - hehhe od czasu ataku mrozu moje ulubione, codziennie powtarzane zdanie gdy wchodzę do pracy ;)
OdpowiedzUsuń