środa, 29 czerwca 2011

Magia w domu, czyli złośliwość rzeczy martwych.

Zastanawiam się czy ta magia tworzy się tylko w moim ognisku domowym, czy może tak samo magicznie jest w innych domach. Czy u was też panują tak niewyjaśnione zjawiska jak „znikające sztućce”, „znikające gumki”, „znikające długopisy”? Mnie to wciąż zaskakuje, bo ile bym nie miała łyżek, łyżeczek, widelcy (widelców?) czy noży, co jakiś czas zauważam, że jest ich coraz mniej, aż dochodzi do momentu, kiedy nie ma czym zjeść zupy czy posmarować chleba. Sztućce znikają niepostrzeżenie i w tak sprytny sposób, że ich zniknięcie lub po prostu pomniejszenie się ich ilości dostrzegamy dopiero w momencie, kiedy najbardziej ich potrzebujemy– impreza, goście goście, święta.
To samo tyczy się gumek, spinek i innych małych pierdolników do włosów – ZNIKAJĄ!!! Ile bym nie kupiła, w ile bym się nie zaopatrzyła, zawsze muszę ich szukać! Wtedy zaczyna się grzebanie po kieszeniach i sprawdzanie pod poduszkami czy w koszyczkach – w ostateczności w torebce, jednak zawsze ale to zawsze świeżo zakupione gumki po paru dniach znikają i trzeba nieźle się napocić aby je znaleźć (czasem zdarza się, że przy takim gumkowym szukaniu znajduje się gumki z poprzednich gumkowych zakupów – a to niespodzianka!).
Kolejne domowe niewyjaśnione zniknięcia to długopisy i wszelkie przybory służące do pisania – czy nie jest tak, że zawsze gdy potrzebujemy szybko coś zanotować to jak na złość wszystkie piszące przybory akurat nie znajdują się tam gdzie jest ich miejsce? A co gorsze, często okazuje się, że w ogóle nie znajdują się nigdzie! Ile to ja już przytargałam pisadeł z pracy i wkładów i pisaków – i zawsze z nastawieniem, że tym razem nie pozwolę im zniknąć – chyba nie muszę pisać jak to się zazwyczaj kończy…
Są jeszcze znikające skarpetki. Wkładamy do pralki parę skarpetek, a potem wyciągamy i jest jedna od pary, a ile to w szufladzie jest takich pojedynczych egzemplarzy, no bo przecież może ta druga się jeszcze znajdzie i tak trzyma się zapas pojedynczych skarpet, aż w końcu zajmują nam połowę szuflady.
Jest w domu wiele takich rzeczy, które też się chowają i złośliwie podśmiechują z nas. Bo na pewno nie raz zdarzyło wam się szukać czegoś, czegokolwiek, butów, jakieś określonej kreacji na wieczór, kosmetyków czy legginsów na Halloween, przewracacie dom do góry nogami, szukając tej jednej jedynej rzeczy, zaglądacie w najciemniejsze zakamarki pokoju i nic – zniknęła, schowała się! A potem w najmniej spodziewanym momencie kiedy już tej rzeczy nie potrzebujemy nagle się znajduje zupełnie nieoczekiwanie i co z nią robimy? Oczywiście chowamy w tak charakterystyczne miejsce, o którym na pewno będziemy pamiętać przy kolejnych poszukiwaniach (ale wiemy doskonale jak to się zazwyczaj kończy).
Może macie więcej takich magicznych i paranormalnych sytuacji w domu, jeśli tak to dzielcie się swoimi historiami i przeżyciami:) Ja od siebie mogę jeszcze tylko zaproponować posprzątanie pod łóżkiem, pod i za meblami – wierzcie mi – mamy tam prawdziwe skarby i istne biuro rzeczy znalezionych:) 

21 komentarzy:

  1. Droga Autorko posta powyższego - masz rację, giną, zwłaszcza te długopisy, które nawet jeśli już są to w znamiennej chwili okazują się być wypisanymi. Istna podłość rzeczy martwych;)

    Serdecznie pozdrawiam i częściej zapraszam:-)
    Bloga sobie dodam do znajomych, bo zapowiada się interesująco;-) Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam to samo ! W moim mieszkaniu od wielu lat dzieją sie z wiekszymi lub mniejszymi przerwami rzeczy paranormalne i nie ma komu o nich powiedzieć... No moze sąsiadce z 3 pietra ktorej tez takie paranormalne sytuacje sie dzieją ale bardzo rzadko // U mnie nagminnie ! Sprawdzałem na portalach rosyjskich (znam biegle rosyjski) - i tez to samo czytam opowiesci ludzi u ktorych takie rzeczy sie dzieją ! Eosjanie uwazaja że w domu zalągł sie chochlik ktorego oni nazywają Damawoj (Doowoj). My - nazywamy ich Chochlikami ale to jedno i to samo. Kilka dni temu wrocilem z zakupow (mieszkam sam) zdjemują czeapeczkę ktorabardo lubilem i chowaj ja do plecaka. Po kilku minutach chce wroci do sklepiku bo zapomnialem kupic jednej rzeczy, sięgam po czapeczkę ktorą kilkanascie minut wczesniej włozylem do plecaka - ale NIE MA ! Bylem wsciekly! Chochliki tak podobno robią jak w dom jest nieporządek albo panuje zła atmosfera. Wtedy sie złoszczą i chowaja rozne rzeczy. To samo mnie ze sztućcami (łyzeczkami do herbaty) ktore ciagle znikamja i albo je znajudje w bucie albo w ogole nigdy sie nie znajdują. Nie wiem co robic a nawet sie boje ze zaczną ginąc pieniadze albo dokumenty! Napiszcie do mnie jak sobie z ty radzicie bo ja juz nie mam sił ! Juz nawet wysprzatałem i postawilem "Chochikowi" miseczke z mlekiem ale nic sie nie znalazało ! Moj adrees to : sgutow@onet.pl

      Usuń
  2. ooo ze sztućcami tez tak u nas w domu było naglenie zero łyżeczki żeby herbatę wymieszać ale jak się okazało mama pochowała do kredensu hmm nie pytajcie czemu tak to już jest z matrixem :) skarpet bez pary to mam mnóstwo pewnie jak bym sie zebrała i poszła przegrzebać szafę siostry, która sie mieści praktycznie w kazdym koncie jej pokoju to bym znalazła brakujące pary ale jakoś nie mam odwagi wiec co jakis czas mykam kupić nowe skarpetki ah te sławetne legginsy na halloween może w tym roku sie uda je zalozyc jesli beda dalej w tym samym miejscu :) są dwie rzeczy ktorych szukam od bardzo dawna i nie moge znalezc były i puff nagle znikły - płyta oryginalna z twiligtem i patyk laki taki do odbijania pieczątek przetrząsnęłam wszystko nic czarna dziura wchłoneła :( Szach-mat to pewnie ma duzo takich kryjówek ze skarbami dzieki łatce, moje szczurki jakos nic nie kitraja po kątach a szkoda fajnie było by odnajdywać takie zapomniane rzeczy :) Jesli chodzi o magiczne znikniecia i paranormalne sytuacje to nasza pracowania wygrywa :) śrubokret był i nie ma był cały pojemnik ze śrubokretami ale teraz stoi pusty,dobrze ze tez nie znikł, niby taka nie wielka powierzchnia 25m kwadratowych a w jednej chwili mam kolczyk do polerowania w drugiej juz nie odłozyłam na bok i kolejne puff znika ja stawiam na złosliwe skrzaty a wieksze rzeczy pochłania czarna dziura :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no, naprawdę polecam! :))
    a wolne nie jest takie dobre, bo nie ma pogody ;<

    OdpowiedzUsuń
  4. haha . moja ładowarka do tel. lubi się bawić w chowanego. ;d a co twojego komentarza na moim blogu to ten tekst "ooo panie się lubią" to jest zaje.bisty. ; d musiało być śmiesznie. pozdrawiam i dodaję się do obserwatorów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O ile w domu sztućce raczej u mnie nie "znikają" to magia działa w tej kwestii w pracy, dotyczy to głównie łyżeczek "była łyżeczka-nie ma łyżeczki" i...mleka do kawy :) Ono znika nie wiadomo kiedy i w zastraszającym tempie i nigdy nie ma winnego, nie wiem może to siła reklamy tak działa "pij mleko, będziesz wielki". W domku natomiast znikają długopisy i faktycznie zwykle wtedy kiedy trzeba coś na cito zanotować. Skarpetek "pojedynczych" cała szuflada, "pojedynczych" kolczyków sporo w pudełku z biżuterią, chociaż w obecnej sytuacji kiedy niestety nie mogę ich nosić aż tak mnie to nie irytuje. Pamiętam też "zaginięcie" moich łapci, które do tej pory się nie odnalazły, nie wiem może mój pies vel "niszczarka do papieru" z braku papieru je pożarł ale chyba choć w części po takim czasie by "je oddał" a tu nic diabeł ogonem nakrył...aaa i jeszcze znikająca czekolada czy ulubiony batonik z lodówki :)chociaż akurat tutaj chyba znam winnego mój młodszy brat vel "słodkolubny", chociaż cieszy fakt, że to raczej dawne czasy, odkąd ma dziewczynę na brak słodyczy nie narzeka i teraz stał się prawdziwym facetem i z lodówki znika "mięso" i "piwo" :D
    P.S. pozdrowienia od Anonima (echh jak to brzmi)...chociaż może się domyślisz Kto to pisał...w końcu się odważyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Anonimowa Magdo, fajnie, że się odważyłaś ;-)
    Ejjj te twoje łapcie to może wciąż zalegają w twoim psie, nigdy nic nie wiadomo, proponuję jakiś rentgen...
    U mnie w domu też słodycze znikają w zastraszającym tempie, ale zawsze zostaje np 1 cukierek (z 1kg) albo kawałeczek czekolady albo 1 ciastko, mnie akurat rzadko nachodzi ochota na słodycze, ale jak już nachodzi to patrzę ooo opakowanie ciastek, otwieram a tam 1 ciasteczko i to ukruszone na dodatek.
    W pracy to wiadomo kawa, mleko, cukier, wiesz u mnie w pracy kobitki nawet swoje krzesła podpisują ;-) Ale to takie znikające rzeczy mniej magiczne, bo zawsze ma się jakiegoś podejrzanego i w domu i w pracy :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę jakoś mnie poznałaś :) Teraz już będę grzeczna i będę się ładnie podpisywać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czy ktoś jeszcze używa tego bloga ale wypowiem się gdyż brak mi już pomysłów na przeszukiwanie mieszkania :) otóż kupiłam córce leginsy na allegro. ponieważ zapach farby drukarskiej był nie do wytrzymania wyprałam je następnego dnia. Jest listopad więc suszenie prania trwa dłużej niz w lecie. dopiero następnego dnia wieczorem składałam pranie i roznosiłam po szafach. Leginsy również złożyłam i....... wg mnie zaniosłam do pokoju córki i wsadziłam do szafy. Oczywiście jak kamień w wodę leginsy przepadły. Zdarzenie to miało miejsce w piątek 15-10-2013. Dziś jest 21-10 a ja nadal szukam. Pozdrawiam wszystkich Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sprawa dla detektywa ;-). A poważnie to radzę zakupić nowe legginsy, a te zaginione na pewno w końcu się znajdą w najmniej oczekiwanym momencie. Jest jeszcze jeden sposób - przestać szukać, wtedy często rzeczy same się znajdują. Powodzenia!

      Usuń
  9. Musze przyznac ze mnie tez gina bardzo czesto rzeczy w domu. Dzisiaj mama stwierdzila ze wczoraj wieszala pranie a dzisiaj przy zdejmowaniu stwierdzila nie ma jej bielizny...brakowalo jakis skarpetek chyba.

    OdpowiedzUsuń
  10. ADodam ze wnikt prania nie zdejmowal. a dodatkowo to pare godzin temu zagonela mi bateria od telefonu. Wypadl mi telefon na podloge w moim pokoju,. Telefon i tył telefonu znalazlam.. bateriii nie. Szykalam wszedzie. I obeszlam cala podloge. sprawdzilam kazdy kat, kazdy zakamarek pod szawkami i łozkiem. Niee ma. Dziwne to dosyc i zaczynam sie denerwowac bo telefon wypadl mi niespodziewanie jak akurat chcalam odpisac mojemu znajomemu.:(

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem co robic. Dodm tez ze jesli chodzi otelefony to chyba spoczywa na mnie jakies fatum
    Bo zgubilam juz dwa telefony, w roznych miejscach
    a teraz ta bateria.

    OdpowiedzUsuń
  12. mnie zdarzają się też różne tego typu rzeczy...ale dzis to już myślałam że dostanę szału.Otóż wszystkie rzeczy w szafie tak ładnie wiszą na wieszakach-no i szukam wieszak po wieszaku i na dole szafki bo mógł przecież się zsunąć z wieszaka.....i nie ma nigdzie sweterka..z głupoty przeszukałam całą chatę,kosz na pranie,wszystkie zakamarki...i nie ma...wiem ,że za kilka dni on będzie wisiał na tym wieszaku-miałam już tak wiele razy...mieszkam sama więc nikt mi psikusów nie robi....do demencji też jeszcze daleko bo nie mam nawet 30stki..nie wiem co o tym myśleć..nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć....eh...

    OdpowiedzUsuń
  13. witram,w moim domu dzieje sie podobnie.Znikaja wszystkie male lyzeczki do herbaty I powracaja na miejsce po 2,3 miesiacach!!To samo dzieje sie z kubkami I szklankami.Dodam jeszcze,ze w nocy kiedy tylko mi sie zachce zrobic zdjecie tel komorkowym zawsze na zdjeciu zostaja uchwycone orby(biale ruszajace sie kule).Oprocz tego w ciagu dnia I w nocy slysze bardzo dziwne halasy a moj syn widzial kilka razy ducha kobiety ktory go straszy.Moje dziecko ma 9 lat wiec mu wierze,z reszta wszystko co sie dzieje w moim domu jest paranormane.Szkoda tylko,ze moj chlopak mi nie wierzy (( Ale ciesze sie ,ze nie jestem z tym sama )) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Mi znikają książki szkolne na SERIO ostatnio zginą mi w nieokreślonych przyczyn Polski niewiem jak to się dzieje szykam go sporo czasu i nadal nic. U mojego brata tak samobtylko z książkom od Religi już 3 raz musi ją kupować masakra

    OdpowiedzUsuń
  15. Przed wyjściem do kościoła szukałam drobnych. Upuściłam monetę i zaczęłam szukać pod łóżkiem, ale nic tam nie było, no może poza kurzem..
    Mniejsza o to. Jak przyszłam z kościoła weszłam do pokoju i od razu rzuciła mi się w oczy moneta pod łóżkiem (nikogo nie było w domu).

    OdpowiedzUsuń
  16. Z opowieści wynika że znikają rzeczy regularnie używane. Jeżeli łyżeczki używa się 3-5 razy dziennie to daje 90-150 użyć w miesiącu tylko przez jednego domownika. Jest więc szansa, że choć raz w miesiącu położymy nieświadomie gdzieś łyżeczkę.
    Z drugiej strony te opowieści że zgubione przedmioty nagle się znalazły same z siebie dają do myślenia. Mimo że wcześniej miejsce było dokładnie sprawdzane. Może być tak, że podczas nerwowego szukania po prostu "patrzymy i nie widzimy".
    To by niby wszystko tłumaczyło ale sam miałem taki przypadek, że zginął mi przedmiot i potem pojawił się w miejscu, które jestem przekonany że 10 razy sprawdzałem :-)
    Myślę, że często nie pamiętamy gdzie położyliśmy przedmiot albo w pośpiechu szukamy i nie widzimy, ale jest też pewien procent przypadków trudnych do wyjaśnienia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Oczywiście, nagminnie i jakże często giną mi łyżeczki. Sam się pilnuję, dzieci już na tyle duże, że łyżeczkami się nie bawią, żona też (jak sądzi) pilnuje się. Mimo to teleportują się w jakieś nieznane miejsce, mam nadzieję, że nie do szuflad gości! Długopisy u mnie znikają akurat tylko te, które piszą. Żadne inne! Niepiszących mam mnóstwo. Zmienię wkład, tydzień i długopis znika. Większość piszących znajduje się zaraz po tym, gdy kupi się nowe. Najczęściej w piórnikach dzieci. Oczywiście, znalezione zaraz przestają pisać. Rozwiązałem za to problem ze znikającymi skarpetkami. Każdy domownik ma po prostu tylko 3 swoje uniwersalne modele. Nawet, gdy jedna skarpetka się zgubi, albo - prędzej - podrze, po prostu wywalam do śmietnika jedną inną. Ponadto, skrupulatnie łączę je w pary i stale nakłaniam do tego innych domowników. Piorę i suszę też w parach.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kilka lat temu szukałąm cukiernicy taka duza mieszcząca ok poł kg cukru taki kielich.Zawsze stała na blacie w kuchni.Kuchnia dł na 5 m ,blat pusty,garnki schowane po obiedzie,rzeczy na blacie w ukłądzie nie zaburzające jakiegokolwiek widoku na poustawiane tam stałe przedmioty.Przeszłam kilka razy w z dłuż kuchni i nie mogłam znaleźć cukiernicy.Posłodziłam herbatę z torebki i zaniosłam do pokoju mamusi,zatrzymałam się ,oparłam o futrynę i w czasie rozmowy o ,,zgubie,,zerknęłam w kierunku kuchni.Na skos na tzw godz.22 zobaczyłam w przestrzeni ok 4 metrów przede mną na blacie CUKIERNICE.

    OdpowiedzUsuń
  19. Od paru lat giną mi łyżeczki. Kiedyś miałem ich ponad 10szt. Ciągle jest ich mniej. Wczoraj miałem 3 dziś mam dwie. Jestem trochę przerażony. Mieszkam sam. Rzadko kogoś zapraszam a jak już ktoś przyjdzie liczę łyżeczki po ich wyjściu.
    Nie mam pojęcia o co chodzi. Dziś mam dwie sztuki i dlatego szukam w necie jakiegoś wyjaśnienia. Mieszkanie jest małe. Łyżeczki leżą w zlewie lub w szufladzie. Gdzie one są? Cholera wie: -)

    OdpowiedzUsuń